Jutro święto naszych okupantów święto pracy. Na ziemiach polskich ustanowili je świętem państwowym komuniści. Ponieważ ustrój polski opiera się na zasadzie Panu Bogu świeczkę, i Diabłu ogarek, święto okupantów utrzymano i do towarzystwa dodano mu święto 3 maja odwołujące się do tradycji niepodległościowej. Nie pierwszy to przejaw schizofrenii w naszym państwie - lepsze znajdują się w konstytucji z jej art. 2 na czele mówiącym o tym, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Dlatego Trybunał Konstytucyjny nie ma problemów z wydawaniem dowolnych wyroków z powołaniem się na ten urokliwy fragmencik naszej podstawy ustrojowej.
Co właściwie mamy świętować 1 maja? Otóż w 1886 r. w Chicago mafia związkowa walczyła o lepsze jutro organizując strajki i akcje protestacyjne. Pewien biznesmen Pan McCormick kierujący firmą McCormick Harvester Co. próbował zmodernizować swój zakład, co pociągnęło za sobą duże zwolnienia. Ponieważ człowiekom pracy zawsze się wydawało, że zakłady nie służą temu, aby coś produkować możliwie dobrze i tanio, tylko temu, aby oni mili pracę rozpoczęli strajk w wyniku którego, właściciel fabryki zmuszony został do radykalnych ustępstw. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo ze związkokracją na pokładzie zakładu prowadzić się nie da. Już w lutym 1886 roku McCormick dokonał zwolnienia wszystkich pracowników. Na ich miejsce powołał całkowicie nową kadrę, której nie chciało się strajkować tylko pracować i której bezpieczeństwa musiała pilnować kilkudziesięcioosobowa grupa ochroniarzy. Związki w tamtych czasach nie ograniczały się do okupowania zakładów - robotnicy, którzy nie chcieli walczyć o swoje prawa, tylko woleli normalnie zarabiać, jeżeli wpadli w ich łapska, nie mogli liczyć na pogrzeb z otwarciem trumny. Około 3 maja doszło do starcia pomiędzy pracownikami Pana McCormicka idącymi do pracy a człowiekami pracy, którzy próbowali im to uniemożliwić. Czasy były normalne i bandytów traktowano tak jak na to zasługują, więc policja udowadniając, że po coś im się kupuje sprzęt i płaci wynagrodzenie otworzyła ogień do protestującej hołoty.
Kolejnego dnia związkowcy zorganizowali wiec w trakcie którego w stronę policji ktoś rzucił bombę (zginął funkcjonariusz) w odpowiedzi na co policja odpowiedziała ogniem. Po stłumieniu zamieszek winnych śmierci policjanta oddano pod Sąd i siedem osób skazano na krę śmierci. 11 listopada 1887 roku sprawiedliwości stało się zadość i zostali oni powieszeni.
Trzy lata po później, czyli w 1889 roku światowa bolszewia - II Międzynarodówka uznała 1 Maja Świętem Pracy.
Mając te wydarzenia w pamięci uważam, że takie święto pracy jak to z 1886 r. należałoby organizować za każdym razem, kiedy jakiejś nowej bandzie człowieków pracy przychodzi do głowy strajkować, w rozbójniczy sposób zajmować cudzą własność czy też ją niszczyć. Ponieważ jestem męską szowinistyczną świnią do strajkujących pielęgniarek nie kazałbym strzelać, tylko polewałbym je zimną wodą, może z jakimś barwnikiem, co by poszły do domów leczyć zaziębienia i prać fartuszki.
Wszystkim, co będą pałać oburzeniem pragnę zapytać, co by zrobili, gdyby koleś układający im w domu kafelki przykuł się do kaloryfera i oświadczył, że to, na co się umówiliście, to za mało, jego godność wymaga więcej, więc on urządza strajk okupacyjny. A i jeszcze zaprosił kolegów, co by wsparli jego słuszne postulaty. Człowieki pracy uważają, że praca jest święta, ale już jej owoce nie i dlatego można innych ludzi pod przymusem grabić i stosować wymuszenia rozbójnicze zwane dla niepoznaki strajkiem.
Tekst ten opublikowałem rok temu na Pardonie. Nie stracił na aktualności, więc przeklejam go tutaj. Jutrzejszy 1 maja zostanie wzbogacony o beatyfikację Jana Pawła II. Ciągle nie mogę się nadziwić jak od Jego śmierci zmieniły mu się poglądy. Najbardziej mnie ubawił kiedyś dodatek do GW - Śmierć JP II, przeżyjmy to jeszcze raz.